1 czerwca minie 10 lat firmy Vimba. Historia produkcji spławików zaczęła się jak w większości małych firm od piwnicy !!! To właśnie tam strugałem skalpelem swoje pierwsze spławiki , które od razu spodobały się kolegom startującym na zawodach okręgowych. Prawie każdy zamawiał po kilka sztuk. Z materiałem było bardzo ciężko. Nie znałem jeszcze sposobów szybszego wytwarzania moich spławików , prace szły jak po ,,grudach”. Antenki robiłem z łupanego tonkinu i bambusa, dolniki z igieł do szycia . Czasami udawało się zakupić kilka listewek cienkiej balsy w sklepie ,,Składnicy harcerskiej”. Aby wytwarzać większe spławiki kupowałem w sklepie wędkarskim największe żywcowe spławiki i z uzyskanej balsy wychodziło nieraz kilka ,,ołówków”. Pracując na kopalni w Bogdance , czas na wypoczynek poświęcałem majsterkowaniu. Te pierwsze spławiki mam do dzisiaj jako pamiątkę mają ponad trzydzieści lat , w tamtych czasach były rozchwytywane przez kolegów w Polsce gdy tylko pojawiałem się na zawodach.Na poniższej fotografii te pierwsze historyczne.
Jak zauważyliście na fotografii jest też mój pierwszy spławik na rzekę (płaski) . Nie spełniał do końca pokładanych nadziei ale zawsze to było wolniejsze prowadzenie zestawu niż tradycyjną bańką. Tworzyłem też swoje pierwsze mieszanki zanętowe i czytałem wszystko co dotyczyło karmienia ryb ich odżywiania oraz wszelkie książki zielarskie , cukiernicze i tym podobne. W roku 1986 zarejestrowałem swoją pierwszą działalność gospodarczą i firma miała swoje pierwsze logo. Na zdjęciach poniżej naklejki atraktorów i zanęt , które rozchodziły się w sklepach w ,,mgnieniu oka” – należy dodać , że były to czasy , gdzie wszystkiego brakowało .
Po pierwszym udanym roku rozpocząłem produkcję spławików i jak wspomniałem , zaczynałem od toczenia na wiertarce ręcznej w maleńkiej piwnicy. Malowane były ręcznie , początkowo pędzelkiem , a w końcu zanurzeniowo . Statyw powiększalnika fotograficznego służył jako maszynka do malowania zanurzeniowego. W kolejnym roku zainteresowanie produkowanymi spławikami było tak duże , że otworzyliśmy z małżonką kolejną firmę produkującą spławiki z logo ,,Skorpion”. Na poniższej fotografii spławiki z przed 25 lat produkowane już nie w piwnicy a wynajętym lokalu.
Zwracały się do nas sklepy z całej Polski z prośbą o nasze spławiki i zanęty . Niestety nie znałem jeszcze w tym czasie innej technologii wytwarzania niż wiertarka ręczna i maleńkie matryce do uzyskania powtarzalności kształtu. Spławiki z logo DC oraz Skorpion sprzedawały się rewelacyjnie. W tym czasie startując na zawodach krajowych poznałem dwóch właścicieli firmy Abramis – sprzęt wędkarski MIKADO. Wojtek Kurowicki i Jarek Danielak początkowo zaproponowali mi wspólne starty w ich klubie wędkarskim. Po roku produkowałem spławiki dla tej firmy. Po kolejnym roku właśnie oni zaproponowali mi zamknięcie własnej działalności i zatrudnienie mnie wraz z małżonką w ich firmie jako początkowo szefowie handlu , a po roku produkcji. W firmie tej spędziłem niezapomnianych 9 lat. W kwietniu 2005 roku postanowiliśmy się rozstać . Zakupiłem od firmy maszyny do produkcji zanęt oraz spławików. Właściciele firmy Abramis , w ramach pomocy w dobrym starcie mojej nowej firmy kupowali wszystkie spławiki wyczynowe tylko u mnie . Dzisiaj , dziękuję im za okazaną pomoc i wspaniałych 12 lat w klubie MIKADO oraz firmie. W maju wystartowałem po raz ostatni w zawodach rangi GP Polski . W Mikołajkach zakończyłem swoją bogatą karierę zawodniczą – szczęśliwe miejsce , jako dzieciak żeglowałem na ,,łajbach ” z ojcem po Mazurach , tam zdobyliśmy Klubowe mistrzostwo Polski, a ja wygrałem indywidualnie zawody GP Polski. Po powrocie z zawodów całą noc nie spałem i myślałem jaką nazwę powinna mieć moja nowa firma. Nad ranem przypomniałem sobie , że jestem ,,fachowcem” w połowie certy – i tak z łacińskiej nazwy tego gatunku padło na Vimba.
W kolejnym wpisie już tylko o firmie Vimba.
Pozdrawiam DZIADEK