Planowany i przygotowywany przez kilka miesięcy wyjazd na urlop do Albanii nie doszedł do skutku. Prognozy pogody odstraszyły nas z żoną od tego kierunku. Na zmianę planów mieliśmy tylko 6 godzin. Jeden telefon do Grecji i potwierdzenie rezerwacji w pensjonacie przyjaciela greka. Wyruszyliśmy w podróż wieczorem 2 września , by po przejechaniu 2250 km przed południem 4 września być już na Peloponezie .
Od wyjazdu do przyjazdu na miejsce temperatura nie spadła poniżej 25 stopni nocą, w dzień dochodziła do 38 stopni. Zaraz po przyjeździe z podstawowym ABC do nurkowania poszedłem zanurzyć się w morzu co żona uwieczniła podczas mojego powrotu do pensjonatu.
Najbardziej zdumiony byłem bardzo małą ilością ryb w strefie przybrzeżnej. W innych latach , aż roiło się od rybek wszelkiego gatunku. Tym razem było ich ,,prawie nic”. Pierwszego dnia odpoczywałem od wędkarstwa , podróż za kierownicą tylu kilometrów zrobiła swoje , poszedłem po prostu spać na 10 długich godzin. Ale kolejnego dnia , już nie darowałem . Efektem był talerz ryb na kolację z Greckim winem. Oto największa sztuka z pierwszego dnia połowu.
Jak widzicie podstawa przynęty na haczyk , to białe robaki , które przejechały trasę w doskonałej kondycji i przez całe dwa tygodnie miałem zawsze świeżą przynętę na haczyk. Te trzydzieści rybek złowionych pierwszego dnia metodą gruntową uważam za sukces , gdyż pod wodą zbyt wiele ich nie nie widziałem.
W kolejnych dniach zmieniałem miejsca połowu, wybierałem za każdym razem inną zatoczkę, by móc porównać ich potencjał ( oczywiście mówimy o rybostanie i wielkości) . Jednej z zatoczek nie mogłem obłowić ze względu na zakaz połowu , gdyż była tam ogromna hodowla ryb.
Z wysokości 300 metrów wydaje się wszystko maleńkie ale każdy z kręgów hodowlanych ma 20 metrów średnicy. Za pierwszym cyplem po lewej stronie hodowli trafiliśmy z żoną na maleńką uroczą zatoczkę z dużymi sargusami.
W turkusowych wodach zatoczki złowiłem piękne sargusy . Na zdjęciu poniżej jeden z większych egzemplarzy.
Pierwszą część wędkarskiej części urlopu kończę pozdrowieniami dla wszystkich czytelników bloga oraz greckich przyjaciół .
DZIADEK
Może w obliczu kryzysu w Grecji, ryby z ich wybrzeży powędrowały na wybrzeża bogatszych państw Unii? Zwłaszcza że ostatnio jest moda na uchodźctwo.
PS. Dziadku, zazdroszczę klimatu i wrażeń. Pozdrawiam.
PolubieniePolubienie
Kryzysu to tam nie ma. Jeszcze trzy lata temu był bardziej widoczny i odczuwalny. Greckie wybrzeże jest z roku na rok coraz bardziej ubogie przez niekontrolowane odłowy sieciowe. Dopiero od roku wprowadzono zakaz stosowania gęstych sieci – jednak dwukrotnie spotkałem drobnych rybaków łowiących takimi siatkami.
PolubieniePolubienie