Wracając z pracy, zatrzymałem się nad zalewem Zemborzyckim. Łowienie z brzegu to loteria. Czasami ryby są aktywne tylko w głębszych partiach zbiornika, czasami szaleją w pobliżu brzegu. Tym razem łowiłem FISHUNTEREM MIKADO numer 124 na główce 8 gram. Pierwszy padł fajny sandacz, połykając prawie całkowicie przynętę.
Kolejne branie to obcinka szczupakowa. Po niej założyłem powtórnie taką samą przynętę i po kilkunastu rzutach kolejny sandaczyk , który również połknął przynętę.
Pięknie zachodzące słońce mile nastrajało , tylko ten mróz na przelotkach robił złą robotę.
Kilka rzutów i podpięty leszcz za grzbiet , który wypiął się przy brzegu. Kolejne rzuty i kolejne branie, tym razem nie wielką rybę spinam zaraz po zacięciu. Za kilka minut już prawie w całkowitych ciemnościach zapinam oto takie maleństwo.
Całkiem udane półtorej godziny na mroźnym powietrzu. Pozdrawiając czytelników namawiam do spacerów za jesiennymi drapieżnikami.
DZIADEK