OSTATNI JESIENNY WYPAD Z TYCZKĄ NAD WISŁĘ

Tak z marszu bez przygotowania skorzystałem z ostatnich pogodnych dni i odwiedziłem Wisłę. Konkretnie zawitałem do Wólki Gołębskiej gdzie mam od lat ulubione 400 metrów brzegu. W zależności od poziomu wody w rzece wybieram odpowiednie miejsce./ Tym razem nie miałem zbytniego wyboru. Bardzo niski stan Wisły i pozostało tylko 30 metrów z głębokością około 1 metra. Zanęta MatchPro Duża płoć  + Ziemia wiążąca Vimba trochę kastera i grubego białego robaka.

Zanęty przygotowałem około 3/4 wiaderka 17 litrowego.

Jak zwykle nie więcej niż 8 gałek zanętowych i nęcimy !!!

No i od tego momentu nie widziałem brania przez 45 minut ???? Cierpliwie pływałem swoim zestawem we wszelkie sposoby jakie potrafię. NIC !!!~!~!~! Po godzinie na rozmyciu zanęty pierwsze branie i co ??? BOLEŃ raczej bolenik !!~!

Po tej rybie zmieniłem system nęcenia , podawałem rytmicznie co minutę maleńką gałkę zanęty i przyniosło to efekt w postaci kilku niewymiarowych cert oraz kilkunastu kleni , ale również bez wymiaru.

Tak zakończyłem swój sezon z tyczką. Nie miałem w tym roku zbyt wiele okazji do wędkowania. Może w przyszłym roku będzie lepiej.

Pozdrawiam czytelników DZIADEK

2 myśli nt. „OSTATNI JESIENNY WYPAD Z TYCZKĄ NAD WISŁĘ

  1. Szkoda Darku ,że po raz ostatni ,bo o tej porze jest naprawdę cisza i spokój nad wodą i nie zawsze chodzi o to aby połowić(chociaż to cieszy)Nie ma gapiów i komentarzy za plecami ,nie ma turystów i pseudo wędkarzy czy ludzi biwakujących i koczujących nad wodą i nie zawsze o”wysokiej kulturze”.O tej porze roku przynajmniej u mnie na Warcie jest tak,że wyprawy zaczynam o godzinie 10.00 bo z rana to kompletna „stonka” .W pierwszej godzinie to tylko przytopianie spławika o zaczepiane kule .W drugiej pojedyncze płocie i kilka kleni- nie koniecznie niewymiarowe- następnie są leszcze z pojedynczymi krąpiami ,a koło czternastej na przemian jazie i grube płocie i max do 16.00 w końcówce pojedyncze klenie.Jeśli pogoda dopisze to ten ,(a przynajmniej podobny) scenariusz sprawdza mi się przez kilka ostatnich lat ,aż do grudnia i pierwszych dziennych kilkustopniowych przymrozków. Pozdrowienia i namawiam na następną wyprawę bo…..”nigdy nie mów nigdy i że to ostatni raz”

    Polubienie

Dodaj komentarz