LINOWE SPOSOBY ZANĘTOWE – NAJLEPSZA RECEPTURA ZANĘTOWA DZIADKA

Starsze książki wędkarskie opisywały dość archaiczne sposoby nęcenia linów, wytłumaczenie jest proste- nie znano wielu składników pobudzających te piękne leniwe ale przebiegle ryby. Nie jest sztuką złowienie lina w wodzie w której jest gatunkiem dominującym. Jednak , gdy jego populacja wynosi w zbiorniku 20% lub mniej , to zaczyna być problem. Jest kilka sposobów i patentów na zwabienie i przytrzymanie linów. Wiele lat temu , powiedzmy ponad 30 lat wstecz, moim ulubionym (linów również) sposobem było wykonywanie czarnej zanęty z jasną glinką smużącą o zapachu arakowym. Nasze popularne olejki do ciast , właśnie o tym zapachu, stosowałem jako środek ściągający . Łowiłem z powodzeniem na jeziorze Rozkopaczew jak i na głębokim Rogóżnie. Pamiętam imieniny Anny,  na której uroczystości obiecałem liny do wędzenia i do mojej ulubionej potrawy , czyli lina w śmietanie z cebulką i ziemniakami w talarkach. Pojechałem o świcie na Rozkopaczew i po godzinie 11 rano byłem z kompletem 5 dorodnych sztuk. Bazę zanęty stanowiła bułka tarta, 50 % 25 % kaszy kukurydzianej i tyle samo kaszy mannej. Całość wzbogacona jasna glinką smużącą i przyciemniona czarna ziemią torfowa by konsystencja była miękka i szybko rozpadająca się na dnie. Przynętę zanętową stanowiły siekane dżdżownice kompostowe, a na haka zakładałem po dwa gnojaczki wielkości dużej ochotki. Pierwsze serie bąbelków gazowych wydobywające się z okolic pola nęcenia przypominały , że to czas wzmożonej uwagi i cierpliwości. Naciągałem właśnie na te bąbelki swój zestaw i czekałem na powolne i majestatyczne przesuwanie lub zatapianie spławika. Czas upływał , ja nabierałem doświadczenia i po latach odkryłem zapach cynamonu i goździków, który ma równie dobre działanie ściągające jak arak. Tak łowiłem do 1995 roku .

Właśnie w tym roku , po wielu latach prób i testów dopracowałem się idealnej receptury  mojej najlepszej zanęty. Była wielkim hitem gdy były produkowane zanęty VIMBA. Czytelnicy , którzy łowili tymi zanętami pamiętają ją pod nazwa LIN I KARAŚ. Receptura nie jest skomplikowana , natomiast wykonanie zabiera trochę czasu i energii. Wędkarze na mazurach łowili na tę zanętę nawet węgorze, na śląsku karasie, w Wielkopolsce leszcze , a ja łowiłem wszelkie ryby z wyjątkiem drapieżników. Podam składniki a następnie kolejne czynności które należy wykonać.

40% bułki tartej

20% pieczywa cukierniczego

10 % kaszy kukurydzianej

10 % maki kukurydzianej

5 %  słonecznika czarnego mielonego

10% melasy

5 % wytłoku konopnego

barwnik brązowy spożywczy 1 łyżeczka na 10 kilogramów suchej mieszanki zanętowej

aromat czekoladowy

aromat waniliowy

cynamon – 1 łyżeczka na 10 kg suchej masy zanętowej

woda

czarna ziemia torfowa

Wszystkie za wyjątkiem aromatów i wytłoku konopnego składniki mieszamy, dokładnie zalewając melasa rozrobiona z wodą w stosunku 1 do 1.

Przygotowana masę prażymy na płaskich formach piekarniczych w piekarniku ,  co jakiś czas mieszając , do chwili aż wyparuje całkowicie woda . Mieszanka po wystygnięciu ma mieć szorstką konsystencje , przypominającą suchy piasek. Dodajemy konopie i aromaty. Gotowa mieszanka może być wykonana również z zapachem kolendry, kopru lub badianu. Wygrałem tym sposobem wiele sektorów , a klub MIKADO przez kilka lat świecił sukcesy stosując ta mieszankę.

Kolejna tajemnica odkryta , a przed Wami trochę pracy i doświadczeń.

Pozdrawiam czytelników DZIADEK

 

NĘCENIE LATEM CZĘŚĆ 2

Jest okres urlopowo- wakacyjny nie zaprzątam waszych myśli skierowanych na opracowanie skutecznych metod połowu. Wiele pytań kierowanych do mnie dotyczy właśnie tego okresu i przygotowań przed wyjazdem na urlop lub dłuższe wypady kilkudniowe. Pytacie o zanęty i sposoby przechowania żywych przynęt. Wiele z pytań dotyczy selekcji wielkościowej ryb. Postaram się w telegraficznym skrócie (a będzie to trudne) odpisać na tej najczęściej zadawane pytania. Białe robaki jako beztlenowce , można bez lodówki przechowywać nawet do 10 dni. Zasada jest prosta po przyjeździe na biwak , ośrodek wypoczynkowy , szukamy ustronnego zacienionego miejsca. wykopujemy dołek minimum  30 cm głębokości . Codziennie oddzielamy porcję białych robaków potrzebną do łowienia i nęcenia pozostałe trzymamy w reklamówce( bez otworków) z wyciśniętym powietrzem i dodatkowo zawinięte w kolejną reklamówkę lub woreczek foliowy. Codziennie napowietrzamy robaki aż zaczną się ruszać i zawijamy w woreczek wyciskając z niego doszczętnie powietrze. Taki pakunek z robakami trzymamy w wykopanym dołku i zasypany ziemią. W miarę potrzeby odbieramy z niego porcję potrzebnych białych robaczków lub pinki. Dżdżownice mogą być w tym samym dołku jednak zapakowane w starą skarpetkę (bez dziur) lub woreczek płócienny.

Zanęty na grubsze ryby powinny być o grubszej ziarnistości i bardziej pożywne w proteiny i cukier. Doskonałym,, pogrubiaczem” jest grubo mielony lub gnieciony orzech arachidowy prażony , melasa, kruche pieczywo cukiernicze nie mielone a rozkruszone w dłoniach. Wszelkie dodatki w postaci miażdżonych herbatników oraz biszkoptów , to przysmaki grubych letnich leszczy, karpi i większych białych ryb. Zanęta zamelasowana na dzień przed łowieniem [przejdzie w całości słodem i będzie bardziej atrakcyjna dla większych egzemplarzy. Pamiętajcie o większej ilości ,,mięsa ” w zanętach. Nie bójcie się stosować siekanej glizdy (dżdżownic), topionych białych robaków lub pinki. Dżokersem nie zwabicie dużych ryb, trzeba podać grubiej. Wzrastają wtedy szanse na większe ryby. Zawodnikom proponuję , aby podczas zawodów nie unikali stosowania dużych ilości treściwego pokarmu , oczywiście kubkiem aby gromadzić ryby w centralnym punkcie pola nęcenia na poniższej fotografii ,,treściwy kubek z przynętą zanętową”.

a005

Powodzenia na rybach wiernym czytelnikom.

DZIADEK