Po skończonej karierze zawodniczej swój wolny zimowy czas poświęcam na rekreacyjne połowy oraz pomoc drużynom różnych okręgów. Przez trzy lata opiekowałem się zawodnikami z Białegostoku , od czterech lat mam pod opieką zawodników klubu Barrakuda z Okręgu lubelskiego PZW. Po sukcesach z kolegami z Podlasia, na kolejny sukces czekałem parę lat . Opłacało się !!! To taka bonifikata za spędzone godziny na lodzie podczas wielu treningów oraz przemaszerowane kilometry na sektorach w trakcie trwania zawodów. Przedstawię zawodników , którymi opiekuję się jako trener.
Od prawej stoją Michał Rapa, Sławomir Juć, Andrzej Boguszewski, Andrzej Chyb, klęczy sędzia główny zawodów Artur Kalinowski obok niego Grzegorz Michałkiewicz.
Tym składem przystąpiliśmy do tegorocznych zawodów o mistrzostwo Polski. Miejsce zawodów to jeziora Warmii i Mazur – Dadaj oraz Wipsowo. Jak pisałem przed wyjazdem jezioro Dadaj to całkowita porażka i organizacyjna oraz zawodnicza. Przewidziałem w 100% co będzie czekać zawodników podczas tegorocznych zimowych zmagań. Pierwsza tura rozegrana na jeziorze Dadaj przyniosła wiele wyników zerowych. Moja drużyna , również nie uniknęła zawodnika , który nie złowił żadnej ryby . Mimo tego po pierwszym dniu zajmowaliśmy 3 miejsce na 19 startujących drużyn.
Zawodnicy przed kontrolą zanęt i przynęt pierwszej tury zawodów.
Piękna zimowa sceneria nie zapowiadała tak słabych wyników wędkarskich.
Drugi dzień zawodów , był nieznacznie lepszy. Były zaledwie dwa zera w sektorach. Głębsza woda dawała więcej okoni oraz pojedyncze płotki i zaledwie kilka leszczyków tak zwanych dłoniaków. W drugiej turze zajęliśmy 5 miejsce i uciekliśmy przed grupą pościgową i doszliśmy zaledwie na 3,5 punktu do drugiej drużyny.
Kilka zdjęć z tej tury zawodów.
Chłopaki z drużyny BARRAKUDA obawiali się trzeciej tury. Bardzo zależało im na pozytywnym wyniku. Brałbym w ciemno 6 miejsce przed zawodami, oni zapewne też. Oni trzęśli portkami ,a ja wiedząc , że mają mniejsze szanse na rybach szybkościowych , szykowałem zanętę na pogrubienie ryb. Jest to jeden ze sposobów , którym słabsi manualnie zawodnicy mają szansę walki z tym szybszymi.
Chyba najpiękniejsze zdjęcie jakie udało mi się wykonać. Popatrzcie ile jest radości w prawdziwych ludziach lodu , mimo zer, mrozu i wielogodzinnych męczarni na klęcząco na lodzie.
W tej ostatniej turze widoczny na zdjęciu Andrzej Chyb z mojej drużyny złowił najwięcej leszczyków. Złowione 22 sztuki poparte płoteczkami i krąpikami dały mu 5 miejsce w sektorze. Ja wiedziałem , że połowiliśmy bardzo równo , liczyłem na jedno zwycięstwo sektorowe . Sławek Juć holował w swoim sektorze najrówniej i największe płotki i krąpie. Dołowił jeszcze do tego 15 leszczyków. Wiedziałem ,że będzie dobrze , jednak musieliśmy czekać na końcowe warzenie ryb z ostatniej tury oraz końcowe wyniki. Spakowani do naszego wozu bojowego , jeszcze pozowali do pamiątkowej fotografii klubowej.
Jeszcze w tym momencie nie znaliśmy końcowych wyników. W trakcie podróży do bazy zawodów , otrzymaliśmy informację telefoniczną, że zajęliśmy drugie miejsce. Wielki sukces zawodników lubelskiego klubu BARRAKUDA.
Jestem szczęśliwy , że mimo skończonej wiele lat temu kariery jeszcze mogę pomagać innym w zdobywaniu trofeów oraz odnoszeniu sukcesów sportowych.
Pozdrawiam czytelników DZIADEK
P.S. będzie jeszcze jeden wpis o gościnnych gospodarzach pensjonatu w którym mieszkała ekipa BARRAKUDY.