Temat wzbudzający wiele kontrowersji w świecie wędkarskim, ekologów oraz zawodników. Prześcigają się wszyscy w argumentach o szkodliwości , zagładzie naszych wód, oraz braku skuteczności w osiąganych przez zawodników wynikach. Z drugiej strony stoją przedstawiciele innego punktu widzenia. Producenci zanęt piszą bzdury na swoich opakowaniach oraz katalogach , a prawda jest jedna i całkowicie od nas nie zależna. Chemia zawarta jest w zanętach i przynętach zarówno naturalnych jak i sztucznych. Przypomina mi to wieczną dyskusje nad żywnością i napojami. Te same argumenty i te same bzdurne hasła, głoszone zarówno jedni jak i drudzy. Przeciwnicy i zwolennicy , przypominają mi dzisiejsze walki z bykami. Przeważnie musi wygrać toreador, a byk ma skończyć na stole konsumenta. Czego piszę o tej całej chemii ??? Piszę, byście właśnie w okresie świątecznym , kiedy jest więcej czasu na przemyślenia, uświadomili sobie , że w tej całej chemii nie ma nic złego. Teraz kilka szczegółów na temat produktów, tak zwanych naturalnych. Nie ma naturalnie czystej bułki tartej , czystego biszkoptu, piernika i innych wyrobów cukierniczych. Identycznie ma się sprawa z stosowanymi aromatami w procesie produkcji zanęt. Nikt nie wzbogaca miodowej zanęty miodem pszczelim, nikt nie wzbogaca zanęty o aromacie truskawki, gniecionymi świeżymi truskawkami. Kukurydza , konopie i inne ziarna ze słoiczka zostały odpowiednio potraktowane chemią , by ich czas przechowywania był dostatecznie długi. Czerwonej kukurydzy rosnącej na polach jeszcze nie widziałem ??? Wszelkie aromaty dodawane do silikonowych przynęt są wzbogacone właśnie chemią. Skoro coś zostało dopuszczone do spożycia przez ludzi , tym bardzie będzie zjadliwe dla ryb i zwierząt. Wszelkie mieszanki dla trzody i bydła wzbogacane są wszelakiego typu chemią, zwłaszcza aromatami (czekolada, wanilia, kolendra). Teraz trochę prawdy, jesteście studentami uniwersytetu, a jesteśmy przed zakończeniem studiów, więc nauka i wiedza będzie na coraz wyższym poziomie. Wszelkie stymulatory i aromaty to kwasy, najlepszy z nich , udowodniony naukowo to kwas mrówkowy ( UWAGA W ODPOWIEDNIEJ PROPORCJI) , który stymuluje odruch gromadny u ryb i przyśpiesza trawienie. Podany w niewielkich ilościach, ma kapitalne właściwości. Posiada właściwości bakteriobójcze , rozszerzania naczyń krwionośnych i wiele innych. Posiadają go w swoim jadzie zarówno pszczoły jak i mrówki, a także takie rośliny jak valeriana i pokrzywa. Na skale przemysłowa otrzymywany jest z tlenku węgla oraz wodorotlenku sodu. MA oznaczenie E 236. Estry to kolejny przykład szerokiego zastosowania w produkcji żywności i zanęt wędkarskich. Powstają głównie podczas reakcji alkoholi z kwasami. Można by powiedzieć , że są sprawcami większości zapachów spożywczych jak i perfumeryjnych. Dam wam kilka przykładów z naszego wędkarskiego podwórka :
cynamonian etylu – cynamon
heksynian etylu – truskawka
maślan etylu – ananas
octan metylofenylu – miód
Można by było tak wymieniać , bo jest ich ogromna ilość.
Piekarz aby wypiec szybko i tanio bułki , dodaje wszelkiego rodzaju przyspieszacze, ciastkarz i cukiernik dodaje do ciastek spulchniacze i konserwanty . Tak wiele jest chemii w otoczeniu naszym, a zwłaszcza w wodach, których ryby przebywają na co dzień , ze te wszelkie wymienione chemikalia nie mają , żadnego ubocznego skutku.Ekolodzy czasami bardziej walczą o kasę na swoja dalsza działalność niż o nasze i zwierząt ,,tak zwane dobro”. Jak w przyszłości będzie się , ktoś w czasopismach wędkarskich lub Waszym otoczeniu mądrzył na temat chemii , to przypomnijcie sobie wykład i sprowadźcie go na ziemie. Więcej szkodliwych substancji jest we wdychanym powietrzu i naszych wodach niż w zanętach , atraktorach i przynętach.
Pozdrawiam czytelników DZIADEK