Kończąc ostatni wpis wspominałem o uszkodzonym trzecim już silniku. Brak możliwości zorganizowania kolejnego silnika zmusił Kamila i Jaśka do wcześniejszego wyjazdu.
Pożegnaliśmy dwóch fajnych i wiecznie uśmiechniętych uczestników wyprawy. Kolejny dzień skutecznie nas odstraszył od łowienia. Wiało tak niemiłosiernie , że nie było żadnej możliwości wypłynięcia. Sącząc przeróżne napoje doczekaliśmy późnego popołudnia. Po wypłynięciu , przez dwie godziny żaden z nas nie miał kompletnie żadnego kontaktu z rybą. Zmiany miejsc i przynęt na nic się zdały. RYBY POSZŁY SPAĆ !!!
Zachodzące za górami słońce i ciemne deszczowe chmury , ponuro żegnały nasze łodzie wracające do bazy. Kolejny dzień, mimo iż wypłynęliśmy zaraz po wschodzie słońca , był równie kiepski w brania. Jedynym wymiarowym sandaczem mógł się pochwalić tylko DZIADEK. Na domiar złego przyszła potworna zlewa . W ciągu 15 minut w lodzi było po kostki deszczówki.
Postanowiliśmy wracać , a koledzy poddali się i cała ekipa za wyjątkiem DZIADKA rozpoczęła pakowanie samochodów w drogę powrotną do domu. Ja w tym czasie robiłem im pożegnalny posiłek w postaci sandacze w ziołach z grilla. Końcowym akcentem było wręczenie pamiątkowej statuetki ufundowanej przez DZIADKA dla najlepszego wędkarza ,,w połowie na piechotę” . Jako , że DZIADEK wygrał tę klasyfikację , to ufundowany pucharek wręczył uczestnikowi wyprawy , który mimo iż nie złowił z łódki żadnej ryby ( z brzegu złowił okonie i klenia) wykazał się największym zacięciem i przyrzekł że jeszcze wróci na Orawę. Był tym uczestnikiem Jacek z Rumi .
Cała ekipa zrobiła sobie pamiątkowe zdjęcie, obiecując , że znowu spotkamy się w tym wesołym i zgranym gronie kolegów.
Koledzy odjechali a DZIADEK wypłynął na popołudniowe łowy . Na wodzie spotkałem ekipę MIKADO testującą swoje najnowsze kołowrotki i wędki jednoczęściowe spinningi sandaczowe.
Testowali też najnowsze miękkie przynęty skierowane na połów sandaczy i okoni. Na łodzi są Wojtek Kurowicki – prezes firmy oraz Mariusz Walczyk – przedstawiciel handlowy na Śląsk. Podzielili się z DZIADKIEM tymi przynętami . Na zdjęciu poniżej testowane przez DZIADKA które mogę szczególnie polecić , gdyż złowiłem na nie dwa wymiarowe sandacze i kilka ładnych okoni.
Niedzielę już samotnie na łodzi szukałem miejsc gdzie gromadziły się drapieżniki. Początkowo łowiłem na odwrotnego bocznego troka , dało to efekt w postaci kilku ładnych okoni.
Przesłałem wiadomość telefoniczną ekipie Mikado , że jestem na dobrym i aktywnym miejscu. Za kilka minut , Wojtek i Mariusz zameldowali się obok mojej łodzi i na swoje zielone jaskółki odłowili kilka przyzwoitych okoni. Pogoda nas nie rozpieszczała deszcz, grad słońce i znowu deszcz wiatr i tak do wieczora na zmianę. Kilka fotek z tego dnia i paskudnej pogody.
Kończył się ciekawy w zdarzenia i przygody urlop . Choć nie obfitował jak w poprzednich latach w liczne brania i ryby , to odpocząłem , zdobyłem kolejne doświadczenia i nabrałem jeszcze większej ochoty na kolejne wyjazdy.
Orawa żegnała mnie pięknie zachodzącym słońcem i wzburzonymi wodami zbiornika.
Pozdrawiam czytelników DZIADEK.