MISTRZOSTWA ŚWIATA INACZEJ część 7

Informacje przekazane przez Janusza , były bezcenne. Cała istota polegała na określeniu miejsca termokliny (Portugalki znały to doskonale), na odpowiednim prowokowaniu (delikatnym huśtaniu się zawodniczki na koszu), ostawieniu tyczki na balkonie (tak by spławik wystawał częścią korpusu ponad wodę). Napięta żyłka pomiędzy szczytówką a spławikiem, po przez kiwanie się na koszu powodowała podnoszenie się zestawu raz do góry raz w dół (czyli ruch w wodzie przynęty  umieszczonej na haczyku).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po wstawieniu zestawu i kołysaniu się na koszu, należało rytmicznie, co 30 sekund strzelić z procy kilkoma lub kilkunastoma białymi robakami. Ta rytmiczność i opadające robaki prowokowały ryby do natychmiastowego uderzenia w te zawieszone na haku. Pozostało nam niewiele czasu aby to przetrenować . Godzina takiego łowienia przyniosła efekt w porwanych zestawach oraz gumach. Jedyna brzanę wyholowałem tylko ja, chcą pokazać jaki błąd techniczny popełniają zawodniczki. Polegał na zacięciu i holowaniu ryby !!! Tak się łowi u nas w kraju. Tam należało czekać na branie i po samo zacięciu się ryby (oddać jej), włożyć natychmiast szczytówkę do wody  i pozwolić rybie odpłynąć na co najmniej 15- 20 metrów.

Ujawnione braki w sprzęcie(bo przecież mieliśmy łowić ryby maksymalnie 500 gram, postanowiliśmy uzupełnić w sklepie wędkarskim oddalonym o 185 kilometrów Porto. Z całą ekipą wybraliśmy się nad Atlantyk. Był odpływ, który odsłonił skałki, z których dziewczyny uzbierały dwa wiaderka zanętowe małży. Wieczorem właścicielka naszego pensjonatu przyrządziła super potrawę z (owoców morza). Wizyta w Porto w poszukiwaniu amortyzatorów tubowych spełzły na niczym. Jeden sklep który był otwarty nie miał tego towaru, a w zamkniętym obejrzeliśmy amortyzatory przez szybę. Popołudnie w Porto poświęciłem na naukę całej ekipy w nęceniu rytmicznym, które potrafi być najskuteczniejszą z metod. Janusz kupił u sprzedawcy bagietek długą na 70 centymetrów świeżą bagietkę, a ja wraz z ekipą, siedząc na murku nabrzeża rzeki urywanymi kawałkami nęciłem małe płochliwe cefale. Początkowo było ich kilkanaście , gdy kończyła się bagietka było ich około tysiąca. Niezadowolony Janusz poszedł po kolejną bagietką, którą ja znęciłem około kilkuset tysięcy zainteresowanych cefali (niektóre o wielkości 3-4 kilogramów). Tak można połączyć przyjemne z pożytecznym. Wieczorem, na dzień przed startem, cała ekipa szykowała zestawy i wciągała najgrubsze lateksowe amortyzatory, jakie mieliśmy ze sobą.

Poranek przed startem, poświęciłem na pakowanie w 1 litrowe  pojemniki cechowane CIPS, w 2 litry białych robaków!! Gwarantuję wam, że jest to w zupełności możliwe !!!!

Łowienie polegało na wyżej opisanych czynnościach, bez podawania zanęty, jedynie wystrzeleniu na początek 3 kulek klejonych białych robaków. W dalszej części zawodów tylko strzelanie z procy ale rytmiczne. Po pierwszej godzinie wszystkie polskie zawodniczki miały na haku po jednej lub dwie brzany wielkości od 800 gram do 1,5 kilograma. Żadnej ryby nie wyjęły. Kończąca się tura uświadomiła mi, że nie tylko sposób nęcenia i metoda, ale i technika holu połączona z konstrukcją zestawu odgrywały bardzo dużą rolę. Powiem wam krótko, Polka miała na haku 11 brzan ,wyjęła jedną 1,1 kilograma. Dało jej to 10 miejsce w sektorze. Obok niej siedziała Portugalka, miała ich 7 , wyjęła 6 sztuk i wygrała sektor. Nie odnieśliśmy na tych mistrzostwach sukcesu. Jednak doświadczenie i nauka pobrana w Portugalii dała tak wiele !!! Można łowić bez zanęty, tyko strzelając rytmicznie z robactwa (oczywiście w określonych warunkach). Brzany biorą w toni  z 1 metra , mimo że łowisko jest o głębokości 3,5 metra. Najmniejszy szczegół w ustaleniu taktyki i metody ma znaczenie. Jak widzicie nieraz porażka jest skuteczną nauka i doświadczeniem na przyszłość.

W kolejnych opowieściach o mistrzostwach świata jeszcze ciekawsze nauki i wnioski.OLYMPUS DIGITAL CAMERA

3 myśli nt. „MISTRZOSTWA ŚWIATA INACZEJ część 7

Dodaj komentarz